- Moja przyjaciółka, Ada, dzwoniła – poinformowała go, gdy zakończyła zapewniać współlokatorkę, że nic jej nie jest i „tak, to naprawdę On”.
Schowała telefon do torebki i usiadła na drugim końcu kanapy.
Była druga w nocy, właśnie wrócili z kolacji, a między nimi znowu pojawiło się dziwne napięcie.
- Powinieneś jej podziękować. To ona zaciągnęła mnie na tamten mecz.
Uśmiechnął się.
- Wyślę jej kwiaty. Wielki bukiet róż.
- Jej chłopak będzie zazdrosny… Choć właściwie to czemu nie. Lekki dreszczyk emocji powinien dobrze wpłynąć na ich poplątany związek… - zdawała sobie sprawę, że papla bez ładu i składu. Przerwała, gdy znalazł się nagle blisko niej i złapał ją za rękę.
- Matylda…
- Andrzej.
Uśmiechnął się.
- Jestem pewien, że twoja przyjaciółka nie byłaby zadowolona, gdybym cię teraz wypuścił. Nocą. W obcym mieście…
Matylda przełknęła ślinę, przypatrując się uważnie jego twarzy.
- Rzeczywiście, nie byłaby zadowolona.
- Dlatego nie mam zamiaru pozwolić ci wyjść.
- Dobrze – to była zgodna na wszystko.
Pocałował ją. Mocno, gorąco, zniewalająco. Zakręciło jej się w głowie, zamknęła oczy i wplotła palce w jego włosy, przyciągając go bliżej.
***
Obudziła się przed nim. Słyszała jeszcze jego równy, spokojny oddech, gdy przekręcała się na bok. Jego ramię obejmowało jej ciało, było jej przez to za ciepło.
Na zewnątrz padał deszcz – typowa, polska wiosna.
Bardzo cicho i bardzo powoli wyswobodziła się z jego uścisku. Poruszył się, gdy zaczęła wstawać, ale nie otworzył oczu. Matylda usiadła na łóżku i rozejrzała się w poszukiwaniu swojego ubrania. Zerknęła na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Zdecydowanie nie powinno jej już tu być. W ogóle nie powinna była tu przychodzić. Sięgnęła po swoją bieliznę i zatrzymała się w połowie ruchu.
- Uciekasz przede mną?
Wyprostowała się, gdy poczuła, że się do niej przysuwa. Czuła się dziwnie, niespokojnie i niepewnie. W brzuchu jakieś nienaturalne coś zaciskało się na jej wnętrznościach, przez co nie mogła równo oddychać. A może to była po prostu reakcja na jego dotyk, bo objął jej talię ramionami i delikatnie ciągnął na powrót do łóżka. Przymknęła powieki, gdy poczuła jego oddech na skórze pleców, potem połaskotał ją jego lekki zarost, potem delikatny pocałunek sprawił, że zadrżała.
- Zostań – poprosił cicho.
Westchnęła i odwróciła się w jego stronę. Przez chwilę nie mogła wykrztusić słowa, bo za bardzo skupiła się na nim i na tym, jak pięknie wyglądał po przebudzeniu – w lekkim zaroście, z zamglonym spojrzeniem i włosami w nieładzie.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł – przyznała w końcu.
- Dlaczego? – zmarszczył brwi.
- To się w ogóle nie powinno wydarzyć…
Prychnął i podniósł się do pozycji siedzącej. Nie odezwał się, nie zaczął gorączkowo zaprzeczać czy krzyczeć, że mogła pomyśleć o tym wcześniej, a nie teraz odstawiać cyrki. Zrobił jedyną rzecz, która przychodziła mu do głowy – pocałował ją.
Przysunął swoje ciało do jej, jedną dłonią trzymał ją w talii, żeby mu się przypadkiem nie wyrwała, a drugą położył na jej policzku.
Czuła szorstki dotyk jego palców na swojej skórze i przechodziły ją od tego dreszcze. Czuła ciepło jego ciała tak wyraziście, jak głośne uderzenia własnego serca. Jego usta były słodkie, smakowały czymś znajomym, odurzającym. Pozwoliła mu, żeby to on przejął kontrolę. Przesunął ich ciała na łóżko, położył się na niej. Zabrakło jej oddechu, gdy skubnął zębami jej dolną wargę. Odsunął się na chwilę.
- Zostań – poprosił znowu.
Oblizała usta, patrząc mu w oczy, a na jego twarzy zagościł łobuzerski, drapieżny uśmiech, gdy powoli kiwnęła głową.
***
- Teraz już naprawdę powinnam wracać – powiedziała Matylda godzinę później, przeciągając się leniwie.
- Po co? – zapytał Andrzej z kuchni.
Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie wiem, chociażby dlatego, że muszę się uczyć i mam swoje mieszkanie.
Chłopak nalewał właśnie wodę do kubka z kawą dla siebie i herbatą dla niej. Postawił to wszystko na tacce i wrócił do łóżka.
Matylda zasłoniła oczy, kiedy przechodził koło niej.
- Wstydzisz się na mnie patrzeć? – zdziwił się, kiedy siadał tuż obok – TERAZ się wstydzisz? – uśmiechnął się łobuzersko.
- Jasne, śmiej się ze mnie – dźgnęła go palcem w muskularną pierś – To twoja wina. Jesteś idealny.
Pochylił się i pocałował ją w czoło.
- Dzięki, też jesteś śliczna.
Pokręciła głową, gdy zaczął całować jej szyję.
- Kłamiesz.
- Wcale nie – zaprotestował – Bardzo polubiłem twoje kształty.
Zaśmiała się.
- Tak, zdążyłam zauważyć – stwierdziła cierpko.
- W nocy jakoś nie narzekałaś.
Zawstydziła się i żeby to ukryć sięgnęła szybko po kubek z kawą. Wypiła prawie połowę. Gdy tylko to zauważył, odebrał jej go nagle.
- Hej, przecież chciałaś herbatę.
Wzruszyła ramionami i wgryzła się w bułkę z masłem – jedyne śniadanie, jakie można było dostać u środkowego Delecty w środku tygodnia.
- Ta bułka jest nieświeża – stwierdziła już po pierwszym kęsie.
- Ta dziewczyna jest marudna.
Odłożyła śniadanie, zabrała mu kubek i dopiła resztkę kawy. Nie protestował, tylko patrzył na nią uważnie.
- Mógłbym cię uraczyć lepszym śniadaniem, gdybym lepiej zarabiał. Przykładowo… - w roztargnieniu podrapał się po policzku - … jako biznesmen. Jedlibyśmy truskawki w czekoladzie.
- Na śniadanie?
Gdy na nią popatrzył, oczy mu się śmiały.
- I na obiad, i na kolację…
- Hmm… - rozmarzyła się.
- Tak, ale wtedy nie wyglądałbym już tak ślicznie. Miałbym wielki brzuch, zacząłbym przedwcześnie łysieć, byłbym niemiły i zgryźliwy…
Matylda skrzywiła się, a on zaśmiał głośno.
- Lubiłabyś mnie wtedy?
- Nie – odpowiedziała szybko dziewczyna, a Andrzej znowu wybuchnął śmiechem.
- Przynajmniej jesteś szczera – posłał jej buziaka – Na twoje szczęście, jestem stuprocentowym siatkarzem i nic a nic nie wiem o księgowości i biznesie.
- Brawa dla mnie – Matylda wzniosła ramiona do góry i sama zaczęła sobie klaskać, ale szybko przestała, bo zauważyła, że przygląda się jej poważnie.
- Wiesz, mogłabyś zostać na dłużej – powiedział nonszalancko, ale dziewczyna czuła jego napięcie. Usiadła naprzeciw niego i długo się zastanawiała.
- Znasz mnie od wczoraj.
- Od kilkunastu dni – zaprzeczył – Jak dla mnie wystarczy.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem wystarczająco. Znam twój porywczy charakter, jego ciągłą zmienność i zdaję sobie sprawę, że nijak nie interesujesz się siatkówką. Zmienię to – uśmiechnął się, jego radość była zaraźliwa.
- Na jak długo?
- Bo ja wiem… - wzruszył ramionami – Na zawsze.
Matylda czuła jak mocno bije jej serce.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł – powiedziała, starając się być rozsądną.
- Nie musi być dobry. Prawdopodobnie to najgorszy pomysł ze wszystkich złych pomysłów, ale mnie to nie obchodzi – stwierdził i przysunął się do niej.
- To nie jest takie proste…
- Właśnie, że jest – ujął jej dłonie w swoje i popatrzył głęboko w oczy – Chcesz tego, Matyldo?
Miała ochotę wybiec i zacząć krzyczeć. Nie wiedziała, jakie emocje teraz nią targają. Zwyczajnie nie potrafiła ich rozróżnić.
Westchnęła.
Opuściła wzrok na ich złączone dłonie, potem na kubek z kawą, czerstwą bułkę i ponowie spojrzała w jego twarz.
Głos jej zadrżał, gdy odpowiedziała, ale była całkowicie pewna. Jak jeszcze nigdy:
- Chcę.
KONIEC
KONIEC
Awww, to takie słodkie, że aż mnie mdli. Ale, że kocham Wronę, to kocham też to, < 3 No i główna bohaterka ma 186cm wzrostu - jak tu jej nie lubić?!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i to jest jednym słowem świetne:) Szkoda tylko,że tak szybko się skończyło ale historia jest genialna;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam (ponownie) do mnie :)
http://milosc-jest-na-wyciagniecie-reki.blogspot.com/
http://bolesne-wspomnienia.blogspot.com/
Słodko <3 Przeczytałam oczywiście wszystko i szkoda, że tak szybko to się skończyło :/ Genialna historia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Nowość u mnie. Serdecznie zapraszam. ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://true-love-changes-everything.blogspot.com/
Ależ cudny człowiek z tego Andrzeja <3 Szkoda że taki krótki, ale za to jaki emocjonujący ;3
OdpowiedzUsuńPoza tym zapraszam na opko o Wronie ;3
http://lifecansurprise.blogspot.com/
Pozdrawiam ;3
Bylam dziś na treningu Możdżonka w którym to wlaśnie Wrona brał udział i czytam to z wielkim uśmiechem na ustach !jestem zachwycona.Historią ale i stylem jakim to wszystko wyrażasz!Inforumujesz ?:) jeśli tak to poproszę!:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę treningu, naprawdę *.* Bardzo dziękuję. Niestety ta historia jest już zakończona, ale jeśli chcesz mogę cię zaprosić na inne moje opowiadania :)
Usuńje jebie, wpadłam na o teraz i jest zajebiste
OdpowiedzUsuńwybacz słownictwo, no ale cóż :D
Aaaaaaa! Super, super, super, przecudownie! :D
OdpowiedzUsuńTaaak, dobrze widzisz, to znowu ja ^^
A teraz trochę konstruktywniej :P Kolejna perełka i kolejny niesamowity czasoumilacz. Sama sobie szkodzisz pragnieniem, żebym została Twoją bratnią duszą, bo teraz masz jeszcze względny spokój, ale jak dopadnie mnie jesienna deprecha (znowu będę miała doła, znów będę pragnąć śmierci, a brazylijski serial już nie będzie cieszył, jak kiedyś), to będziesz pierwszą osobą, do której będę się zgłaszać po pocieszenie. I będę Cię nękać i gnębić o nowe części, nowe opowiadania i nowe wszystko. Bój się i żałuj swoich słów.
Kurczę, ile w przeszłości więcej byłoby szczęśliwych i dobranych par, gdyby tak wcześniej wymyślono internety i fejsbuki... Panie Marku Cukierbergu - Pokojowa Nagroda Nobla dla Pana!
Pięknie, zgrabnie, słodko i zabawnie - idealnie :) Tylko trochę krótko, ale mnie jest zawsze mało, więc to ostatnie możesz zignorować, bo nie dogodzisz :P
Zaliczam na piąteczkę ^^
za pochwały dziękuję - jak tak dalej pójdzie to zacznę się uważać za tak bardzo zajebistą osobę, że przestanę się do wszelkiego pospólstwa odzywać i będę uważała, że noszenie na rękach mi się należy. Będę taaaakaaa rozpieszczona. Już chyba zaczynam być. Wezmę się zarumienię, co by mnie to otrzeźwiło.
UsuńTwojej jesiennej depresji się boję ;d Ale spokojnie, damy radę, nie będzie tak źle, już przez to przechodziłam. Także no, polecam się, czy cośtam.
Wgl, nie myślmy o jesieni - dopiero sierpień! Wakacje! Jeszcze wakacje! cieszmy się tym! :)
A po co masz z pospólstwem gadać? Weź... Ich jest tyle, że mają z kim rozmawiać.
OdpowiedzUsuńSłusznie, bój się. Chociaż w tym roku z różnych względów depresja była wyjątkowo wiosenna, to może jesienią będzie dobrze ;) Ale o nowe opowiadania się będę dopominać i tak, nie myśl sobie.
Opowiadanie cudowne,szkoda,ze tak szybko koniec </3
OdpowiedzUsuńBardzo fajne historia. I z Andrzejem :)
OdpowiedzUsuńOglądałam dzisiaj mecz i od patrzenia na Andrzeja mi się przypomniało, że bym chciała znowu przeczytać. Więc wróciłam i jestem z tego bardzo zadowolona - taaaaaaaki szeroki uśmiech się pojawił :)
OdpowiedzUsuńKocham dialog:
- Ta bułka jest nieświeża.
- Ta dziewczyna jest marudna.
<3
No, tyle chciałam powiedzieć. I że Cię uwielbiam <3 I Andrzeja też <3
Jak powiedziałam, tak zrobiłam, a więc jestem i tutaj.
OdpowiedzUsuńJestem i jestem zakochana w Matyldzie, Andrzeju, Łukaszu, Adzie i nieświeżej bułce z masłem. Nie wiem, jak to robisz, że czyta się to wszystko tak dobrze, tak przyjemnie, ale mogłabyś się tą wiedzą trochę podzielić :) A tak całkiem poważnie to jedyne, co nie podoba mi się w tej historii, to to, że dane mi jest poznać tylko tak krótki jej fragment.