- Andrzej, co ty robisz?! – wrzasnął ktoś z tłumu. Chyba Konarski, chociaż ciężko było to stwierdzić, bo zdaje się, że on leżał właśnie na Owczarzu.
W pokoju byli wszyscy – cała drużyna Delecty Bydgoszcz , świętująca zwycięstwo. Głośno i wyraźnie.
Tylko Andrzej był spokojny…
- Myślę – odpowiedział niezwykle poważnie.
Dziewczyna wierciła mu dziurę w głowie, w brzuchu i w sercu – jednocześnie, boleśnie.
Dziewczyna nie dawała mu spokoju.
Dziewczyna dopadła go nagle i zakorzeniła się głęboko w świadomości.
Dziewczyna nie pozwalała mu w pełni cieszyć się z wygranej.
Owa dziewczyna miała w ręku aparat, była właścicielką niesamowitych, piwnych oczu i właśnie patrzyła w sufit.
W końcu jej niesamowicie pasjonujące zajęcie zostało przerwane przez głośny huk drzwi, uderzających o ścianę.
- Matylda, co ty robisz?! – zirytowała się Adrianna.
- Myślę – odpowiedziała dziewczyna.
- Pasjonujące - skwitowała cierpko jej przyjaciółka i bez zbędnych ceregieli wtargnęła do pokoju. Była w pełni umalowana, miała na sobie obcisłą, czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Wyglądała pięknie.
- Szaleństwo! – jęknęła – Siedzisz sobie tutaj spokojnie, kiedy JA, twoja najlepsza przyjaciółka, potrzebuję pomocy!
Matylda podniosła się z podłogi.
- Przepraszam – powiedziała, starając się wyglądać na skruszoną – Co się stało?
Oczy Ady błysnęły niebezpiecznie podnieceniem i euforią.
- Oskar zaprosił mnie na randkę – szepnęła podekscytowana.
Oskar był przystojnym kierowcą, którego Ada zdążyła zaklepać, gdy tylko jego samochód pojawił się na podjeździe przed ich akademikiem. Był najlepszym przyjacielem Romka i utrzymywał, że jest jego bratem bliźniakiem, co było dziwne i mało prawdopodobne, choćby ze względów gabarytowych.
Matylda poczuła ukłucie zazdrości. Oskar był wyższy od niej zaledwie o dwa centymetry, ale miał wyjątkowe poczucie humoru, śliczne, jasne włosy, całkiem nieźle prezentował się w obcisłej koszulce… No cóż, przyjaźń jest zobowiązująca – to Adrianna będzie mogła się do niego przytulać…
- To wspaniale! – skłamała Matylda. Sama miała ochotę wybrać się na romantyczną kolację w miłym, męskim towarzystwie.
- Jest jeszcze coś… - dodała szeptem jej przyjaciółka, ale tym razem nie była już tak rozanielona.
- No nie – Matylda przeczuwała najgorsze.
- To jest jakby… - zająkała się Ada – podwójne spotkanie.
- Nie – zaprzeczyła szybko Matylda – Nie, nie zrobiłaś mi tego, prawda? Ada! – patrzyła na przyjaciółkę z przerażeniem – Nie – jęknęła.
- Proszę cię – Ada kurczowo uczepiła się jej ramion – W imię naszej przyjaźni. Nic się nie stanie jeśli przez kilka godzin posiedzisz w towarzystwie Romka..
- Romka?! – jęknęła Matylda i opadła na fotel. Jedyny w ich wspólnym motelowym pokoju.
- To tylko jeden wieczór. Jutro już będziemy w domu, ja będę mieć Oskara, a ty będziesz mogła robić co tylko ci się będzie podobać. Proszę, maleńka. Potrzebuję tego!
Matylda prychnęła. Przyjaciółka nazywała ją „maleńka” tylko wtedy, gdy naprawdę bardzo jej na czymś zależało. Co miała zrobić? Spędzić cały wieczór w niemiłym i zdecydowanie niemęskim towarzystwie obleśnego chłopaka i patrzeć jak jej przyjaciółka wdzięczy się do faceta, na którego sama miała ochotę?
Jest skończoną idiotką, bo właśnie tak zrobiła.
***
Nie chciała, nie miała ochoty się stroić, ale Adrianna oznajmiła stanowczo, że jest to konieczne.
- Jak to, że ja będę ładnie wyglądać ma ci pomóc w zdobyciu faceta? - zirytowała się Matylda, gdy jej przyjaciółka nakładała jej sporą warstwę różu na policzki.
- Nie przyniesiesz mi wstydu – oznajmiła prosto Ada i kazała jej zamknąć usta.
Pół godziny później Oskar i Romek zapukali do drzwi ich pokoju. Sami zajmowali pokój obok, a romantyczna kolacja miała się odbyć na dole w motelowej restauracji, więc cała ta sytuacja wydawała się Matyldzie śmieszna. Szczególnie, gdy zobaczyła rumianą, pulchną twarz Romka duszącą się w koszuli i krawacie.
Postanowiła być naprawdę niemiła i założyła szpilki. Przez to była większa od nich wszystkich i chyba po raz pierwszy czuła się z tym bardzo dobrze. Niech wiedzą, że ona – tutaj, z wysokości – śmieje się z nich i wcale się dobrze nie bawi. Przecież wcale nie obiecywała Adzie, że będzie miła…
- Gotowe? – przywitał je Oskar. Jak na tak przystojną twarz miał zdecydowanie za mało manier, bo nie rzucił nawet klasycznej uwagi, że „ładnie wyglądają”. Romek milczał uparcie i chyba jemu również nie w smak była ta pseudo randka.
Męczarnia trwała trzy godziny. Romek jadł, Ada i Oskar wymieniali się niezbędnymi informacjami z zakresu tych „musisz to o mnie wiedzieć nim znajdziemy się w łóżku”, a Matylda liczyła muchy, które wygodnie rozsiadały się na suficie. Widać miały większą frajdę niż ona.
Kiedy Roman zaczął krztusić się makaronem, Matylda podniosła się.
- Już idziesz? – Ada zmarszczyła brwi, jakby dopiero teraz przypomniała sobie o obecności przyjaciółki. Matylda w duchu postanowiła, że zabije ją za to w pokoju, gdy już będą same, żeby przypadkiem jakiś niepotrzebny świadek nie mógł jej przeszkodzić.
- Jestem potwornie zmęczona – skłamała jasnowłosa – Przepraszam, to była naprawdę miły wieczór – nie udało jej się zachować kamiennej twarzy, skrzywiła się przy ostatnich słowach – Do zobaczenia.
Nie czekała na czyjąkolwiek odpowiedź, nawet nie śniła o tym, że Ada i Oskar się od siebie odkleją, nie mówiąc już o tym, że nie wyobrażała sobie jak Romek wstaje od stołu i odprowadza ją pod drzwi pokoju…
Może to i nawet dobrze, bo nie miała zamiaru wracać do pokoju. Skoro wygląda świetnie w tej czarnej sukience, skoro już założyła obcasy, skoro jeszcze jest trzeźwa i nie ma w ogóle humoru – czemu by tego nie wykorzystać? W jakimś barze najlepiej.
***
Frustracja i rozkojarzenie kumulowały się w nim przez trzy dni, aby ostatecznie wybuchnąć na treningu przy rozciąganiu, kiedy któryś z kumpli uderzył go piłką.
- Pieprzona drużyna.
- Stary – Łukasz pojawił się przy jego boku – Zwolnij, przeginasz ostatnio. Co się dzieje?
- Nic – burknął Wrona – Wszystko jest w porządku. Jest po prostu zajebiście.
- Widzę właśnie – stwierdził cierpko Owczarz – Jesteś jakiś taki…
- Wiem – jęknął Andrzej i z całej siły wyrzucił piłkę w powietrze. Odbiła się od sufitu Łuczniczki i spadła z głośnym hukiem niebezpiecznie blisko sylwetki trenera.
- Andrzej!
Wrona odwrócił się do Łukasza i ze sztucznym uśmiechem szturchnął go w ramię.
- Mówię ci, stary. Wszystko jest w najlepszym porządku.
***
- Ada?! – Matylda wtargnęła do pokoju przyjaciółki, ale zamiast dziewczyny zastała tam półnagiego, śpiącego wciąż Oskara – Oj – jęknęła przerażona i wycofała się szybko. Upewniła się, że drzwi są zamknięte i oparła się o nie. Westchnęła.
- Ada?! – wrzasnęła znowu.
- Jestem! – odpowiedziała jej przyjaciółka z kuchni – Czego chcesz, skowronku ty mój?
Odkąd Oskar nie dawał Adriannie wysypiać się nocami była wyjątkowo rozpromieniona i radosna.
- Co on tam robi? – zapytała przerażona Matylda szeptem, wskazując na drzwi, zza których słychać było ciche chrapanie Oskara.
Ada wychyliła się nieco, żeby na nie zerknąć.
- Myślę, że śpi – powiedziała poważnie.
- Wiem o tym! – zirytowała się Matylda – i nie obchodzi mnie to! Nie taka była umowa, Ada!
Przyjaciółka przewróciła oczami i wręczyła Matyldzie parujący kubek kawy z mlekiem.
- Nie mogłam go wyrzucić… - zaczęła.
- Miałyśmy umowę! Miałyśmy nie pozwalać im zostawać na noc, żeby ta druga nie czuła się… - wskazała na siebie – Właśnie tak. Boże – jęknęła Matylda i pociągnęła łyk gorzkiego płynu z kubka – Dobrze, że mamy dźwiękoszczelne ściany.
- Ostatnio jesteś strasznie drażliwa – zauważyła Adrianna, opierając się o kuchenny blat.
- Nie jestem – zaprzeczyła szybko Matylda i pociągnęła kolejny łyk kawy.
- Coś się wydarzyło? Poznałaś kogoś? Chcesz o tym porozmawiać?
Czerwony kubek głośno uderzył o stół.
- Nic mi nie jest – odrzekła sztywno dziewczyna, podniosła się szybko i pognała na zajęcia.
***
- Ada.
Dziewczyna siedziała wygodnie w wannie i korzystała z tego, że Oskar namówił ją, by nie wychodzić dziś z akademika. Włączyła sobie ulubioną playlistę, nalała wina do kieliszka, stanowczo wyrzuciła chłopaka i kazała mu czekać w pokoju, a zajęła się sobą.
- Ada!
- Co? – zirytowała się – Miałeś mi nie przeszkadzać!
Oskar nie czekał, aż pozwoli mu się zbliżyć. Wtargnął do łazienki nie pytając jej o zdanie i przez chwilę stał w progu. W dłoniach trzymał otwarty laptop swojej dziewczyny na co ta zmarszczyła brwi.
- Nie mów mi, że ją zepsułeś – warknęła.
Oskar otrząsnął się i podszedł do wanny, klęknął.
- Ją? – zdziwił się.
- Annę – sprostowała dziewczyna wskazując na laptop – Nie zalej jej! - zastrzegła – I czego ty w ogóle chcesz?
- Słuchaj – chłopak obrócił urządzenie tak, żeby Adrianna spokojnie mogła przeczytać – Patrz, siedzę sobie na facebooku, przeszukuję sobie profil Delecty, bo natchnęło mnie tak jakoś i w końcu widzę - o, zdjęcia z meczu – pooglądam, myślę, więc wchodzę, a tam…
Ada rozdziawiła usta.
- No nie!
***
Ostatni wykład tego dnia zakończył się dla Matyldy głośno i szybko.
- OLKA!
„Olka” było nazwiskiem dziewczyny. O tak, beznadziejne.
Matylda nie zdążyła się nawet odwrócić, gdy czyjaś drobna dłoń porwała jej prawe ramie, czyjaś silniejsza dłoń złapała ją za lewe i potem obie zaczęły ciągnąc ją do wyjścia, wzbudzając tym niemałą sensację.
- Co wy wyprawiacie? – zdziwiła się dziewczyna. Kurczowo ściskała w dłoniach torebkę, bo nie była przekonana czy to aby nie jest porwanie.
Adrianna była podekscytowana jak mała dziewczynka:
- Musimy ci coś pokazać!
Wlekli ją tak aż do akademika, bo Matylda wciąż trwała w szoku. Posadzili ją w pokoju Ady, wręczyli Annę i czekali na reakcję.
- O co chodzi? – zapytała zupełnie zdezorientowana dziewczyna.
- Czytaj! – zarządzili jednocześnie.
***
- Wiesz, że to idiotyczne? – zapytał Andrzeja Łukasz.
- Wiem.
- I wiesz, że to jest raczej słabo skuteczne? – upewnił się.
- Tak, wiem.
Owczarz patrzył jak jego kumpel z drużyny krąży po kuchni, niespokojny.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że w ten sposób jej nie znajdziesz?
Andrzej zatrzymał się nagle i spojrzał na niego spode łba.
- Tak – wycedził przez zęby – Mam tego świadomość. Chyba. Tak mi się wydaje – westchnął i dodał po chwili: - Ale nie zaszkodzi spróbować.
Łukasz uniósł brwi i jeszcze raz przyjrzał się postowi na oficjalnej stronie Delecty Bydgoszcz.
- Umieściłeś to wszędzie? – zapytał, a Andrzej kiwnął głową.
- Była na meczu, czyli czasem musi tam zaglądać.
- A co jeśli kibicowała przeciwnikom? – zauważył Łukasz.
Andrzej zatrzymał się nagle i spojrzał gdzieś w dal. Przeczesał dłonią włosy.
- Racja – kiwnął głową – W takim wypadku muszę do nich zadzwonić – rzucił i wybiegł do sąsiedniego pokoju.
- Po co?! – zdziwił się Łukasz.
- Nie wiem. Ale nie zaszkodzi.
***
- Pojedziesz? – dopytywała Adrianna.
Matylda poświęciła ostatnią godzinę na chodzeniu w kółko po swoim małym pokoju, od czego już kręciło jej się w głowie. Rozmyślała. Intensywnie zastanawiała się nad tym, co On zrobił.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć? – Ada od piętnastu minut starała się wykrzesać z przyjaciółki choć odrobinę słów, ale Matylda uparcie milczała. Była zbyt zajęta sobą i swoją wewnętrzną rozterką, by reagować na otoczenie.
- Jak mogłaś MI nie powiedzieć, że spotkałaś Andrzeja Wronę?!
Matylda zatrzymała się i spojrzała na Adriannę, wygodnie leżącą na łóżku.
- Andrzeja Wronę? – powtórzyła niepewnie, na co przyjaciółka westchnęła z rezygnacją.
- Biedaku, ty nawet nie wiedziałaś jak on ma na imię, prawda? – nie czekała na odpowiedź, bo bardzo dobrze ją znała. Pokręciła głowa z politowaniem – Biedaku – powtórzyła – Musisz jechać! – zarządziła.
Matylda zamknęła oczy i usiadła na podłodze obok łóżka, opierając się o nie plecami. Przystawiła opuszki palców do skroni.
- Po co?
Ada aż sapnęła z wrażenia.
- Jak to po co?! Facet wysłał za tobą list gończy! Co prawda, to tylko post na facebooku, ale jest nawet jeszcze bardziej widoczny. Tylu ludzi już go oglądało. Tyle dziewczyn podaje się za ciebie!
Do pokoju wpadł Oskar, w rękach trzymał Annę.
- Nie tylko na facebooku – oświadczył – Na oficjalnej stronie też… Na swoim blogu i jeszcze… - urwał, widząc spojrzenie Matyldy – na kilku innych… – zakończył i zniknął za drzwiami.
- No widzisz! – Ada szturchnęła przyjaciółkę w ramię – Zdesperowany, piękny facet cię szuka. Czyż to nie wspaniale? – klasnęła w dłonie z radości.
- A co… - wyszeptała Matylda – A co jeśli to nie o mnie mu chodzi?
Adrianna przewróciła oczami.
- Kochana, to na sto procent ty. Wszystko się zgadza: niebieski sweter, wyższa niż większość, śliczne oczy… - wymieniała na palcach - Widzisz, nawet zapamiętał kolor twoich oczu! I nie napisał brązowe, tylko piwne! Dokładnie takie, jakie są. W dodatku jeszcze dodał, że miałaś aparat i zrobiłaś mu zdjęcie… A, właśnie! – Ada wstała szybko i dorwała urządzenie – Ja chcę zobaczyć to zdjęcie.
Matylda nie miała siły, żeby zaprotestować.
- Mam! No… - Ada gwizdnęła z podziwu – Nawet z zaskoczenia wygląda dobrze… - podniosła głowę i posłała przyjaciółce promienny uśmiech – Masz szczęście, kochana.
- Nie rozumiem, dlaczego tak się cieszysz – wymamrotała Matylda.
- Nie rozumiem, dlaczego ty się NIE cieszysz!
***
- Która to już? – zapytał Łukasz, gdy Andrzej wyprosił kolejną pannicę za drzwi.
- W tym tygodniu? – Wrona zamyślił się na chwilę – Szósta. Nie, czekaj. Była jeszcze ta jedna co dopadła mnie jak wychodziłem z treningu… I ta, co krzyczała pod oknem…
- Jezu – westchnął Łukasz – Skąd one się wszystkie biorą?
Andrzej wzruszył ramionami, podszedł do lodówki i wyjął butelkę wody. Przez chwilę bawił się nakrętką, po czym znowu się odezwał:
- Nie wiedziałem, że w Polsce mieszka aż tyle fałszywych dziewczyn. I na co one liczą? – oparł się biodrem o blat – Że powiem im: cześć, to nie ty, ale jesteś ładna, więc cię biorę? Nie rozumiem tego, stary.
- Kobiety to dziwna sprawa – zgodził się Owczarz i spojrzał na zegarek - Musimy iść na trening.
- Tak, wiem. Już – wyrzucił pustą butelkę, zgarnął swoją torbę i zirytowany, kopnął jeszcze w krzesło. A niech ma, dobrze mu tak! Przecież to jasne, że wszystkiemu winny jest mebel…
Andrzej mnie zabija. W obsesję wpadł?
OdpowiedzUsuńAndrzej swoim zachowaniem mnie zadziwia, o. :)
OdpowiedzUsuń